… to przecież nie może być prawda – Pożegnanie ks. Jana Bogusza

4 kwietnia 2016 pożegnaliśmy zmarłego 31 marca ks. prałata Jana Bogusza. Ks. Jan mieszkał w naszej wspólnocie seminaryjnej od 2008 roku, kiedy to wrócił do Polski po czterdziestoletniej pracy misyjnej w Brazylii. Czas spędzony przy boku ks. Jana nigdy nie był zmarnowany – Ojciec – jak nazywali go klerycy – za każdą pomoc odwdzięczał się dobrym słowem i radą. Wszyscy zapamiętaliśmy powtarzane nieustannie wezwanie bądź człowiekiem! W tym prostym wezwaniu zapisana jest tajemnica fenomenu ks. Bogusza, którego dowodem, tak liczne grono przyjaciół przybyłe na pożegnanie ks. Prałata.

Ks. Bogusz niesłychanie często przypominał nam o tym, co spotkało go w Brazylii, jak wiele musiał przejść, by osiągnąć tak wiele – zbudować kościół, rozbudować szpital itd. Żył Brazylią cały czas, kiedy 12 października wszedł do zakrystii, aby ubrać szaty liturgiczne, przypomniał wszystkim
o wielkiej, religijnej uroczystości, która ma zawsze miejsce 12 X – mianowicie o święcie Matki Boskiej z Aparecida, gdzie mieści się narodowe sanktuarium Brazylijczyków. Kiedy oglądał „Wiadomości”, z ogromną uwagą przysłuchiwał się wieściom z Ameryki Południowej. Miłość do swoich parafian i przyjaciół z Jacarezinho wyrażał modlitwą i prostym, a jakże wielkim gestem – kiedy otrzymał od kogoś jakieś słodycze – natychmiast wysyłał je do Brazylii. Przed świętami kupował twarde czekolady i wysyłał do znajomych – w rozmowie podkreślał – Brazylijczycy takie lubią.

Nie bez przyczyny ks. Bogusza nazywaliśmy ojcem. Zawsze troszczył się o nasze studia, wypytywał o stopnie, często pouczał o tym, jak ważne jest zdobywanie mądrości – która jak wiadomo – nie równa się wiedzy. Uczył nas, że trzeba od siebie dać światu „coś” nowego. Nie poprzestawać na tym, co już zrobione. Za każdą pomoc dziękował wiele razy, cenił kulturę i dobre wychowanie. Interesował się naszymi rodzinami, pytał o rodziców, rodzeństwo – zdarzało się, że Ojciec prosił, abyśmy zadzwonili przy Nim do domu – wtedy rozmawiał z naszymi bliskimi, błogosławił i życzył wszystkiego dobrego.

Msze pogrzebowe odbyły się: w Drohiczynie – pod przewodnictwem ks. bpa Tadeusza Pikusa oraz ks. bpa Antoniego Dydycza oraz w Topczewie, gdzie Eucharystii przewodniczyli Pasterz Diecezji Drohiczyńskiej oraz bp Henryk Ciereszko – biskup pomocniczy białostocki. Obie uroczystości zgromadziły rzesze wiernych – krewnych, przyjaciół oraz byłych parafian ks. prałata Bogusza. W imieniu wszystkich kapłanów ojca Jana pożegnali: Biskup drohiczyński oraz rektor WSD
w Drohiczynie ks. Tadeusz Syczewski.

Pustka, której doświadczamy na każdym kroku przywodzi na myśl pewien wiersz – autorstwa innego kapłana, ks. Janusza Pasierba:

nie ma się gdzie schować
po otrzymaniu takiej wiadomości
w naszych mieszkaniach niema prywatnych kaplic
można tylko na chwilę zamknąć się w łazience
usiąść na brzegu wanny i powtarzać
Jezusie Nazareński Jezusie
to przecież nie może być prawda

al. Maciej Koszewski, foto: al. Bartosz Ojdana